Żeby nie było, że jestem monotematyczna, dzisiejsza notka nie jest o Placebo. Naprawdę. Wcale. A jest o projekcie, który zakończył swoją działalność w 2003 roku, czyli dobre dziesięć lat temu (czas leci za szybko). Mowa tu o Sneaker Pimps, na które trafiłam zupełnie nie przypadkiem, bo przygodę z ich muzyką zaczęłam, że tak powiem, od dupy strony, a mianowicie od IAMX, które powstało dopiero po rozpadzie Sneaker Pimps z inicjatywy Chrisa Cornera.
Dzisiaj nie będę jednak opowiadała o historii Sneaker Pimps i IAMX, ale o płycie, której tytuł brzmi Becoming X.
Ten trip-hopowy twór powstał w 1996 roku, kiedy w skład zespołu wchodzili Kelli Dayton (śpiew), Liam Howe (instrumenty klawiszowe), Chris Corner (gitara), David Westlake (perkusja), Joe Wilson (gitara basowa). Z listy twórców tej płyty wynika, że potrzeba było dużo miksowania i dodatkowych prac nad utworami, bo innych nazwisk trochę się pojawiło.
Większość utworów, które promowały płytę kojarzy się z typowymi latami dziewięćdziesiątymi, a kiedy obejrzy się teledyski do na przykład 6 Ungerground lub Tesko Suicide, to wrażenie staje się jeszcze mocniejsze. Po prostu typowe lata dziewięćdziesiąte.
Pozostałe dwa utwory z listy czterech promujących płytę są dużo bardziej specyficzne i wnoszą trochę ciekawych brzmień w całość albumu. Szczególnie Spin Spin Sugar, którego mogłabym słuchać godzinami, mimo niepokojącej atmosfery, która mu towarzyszy. Post-Modern Sleaze na początku wydaje się bardzo zwyczajne i niczym nie odbiegające od reszty, ale mi szczególnie wpadła w ucho ta gitara z syntezatorami. I wyjątkowo nie narzekam na utwory promujące to wydanie, bardzo mi się podobają. Pokazują wszystkie cztery style pojawiające się na płycie, bo mimo że została zaklasyfikowana jako album trip-hopowy, to od czystego trip-hopu trochę ją oddalają niektóre mocniejsze brzmienia (chociażby samo Spin Spin Sugar, które gdzieś pośrodku zostało wypełnione dosyć dziwnymi dźwiękami, albo Waterbaby i Roll On ze specyficznymi gitarami elektrycznymi).
Właściwie nie jestem pewna, czy ta płyta w ogóle ma jakieś słabe punkty, bo tak bardzo przyzwyczaiłam się do słuchania jej w całości, że ciężko mi wyłowić z tego coś, co zostawałoby w tyle. To jeden z tych albumów, które tworzą pełną formę mimo lekkiego zróżnicowania muzycznego. Po prostu przez cały czas zachowuje klimat. Dlatego właśnie polecam słuchanie tej płyty w stanie nietrzeźwym, bardzo ciekawe doświadczenie. Szczególnie, kiedy ma się równie nietrzeźwe towarzystwo (najlepiej grono od dwóch do trzech osób) i zamiar prowadzenia dyskusji zahaczających o sens życia, kosmos i teologię.
Jedyne, co może irytować w tych nagraniach, to wokal Kelli Ali. Znam wiele osób, które twierdzą, że to niesamowicie drażni. Mnie osobiście ani nie grzeje, ani nie ziębi, co w sumie powinno być uznane za komplement, bo zazwyczaj nie jestem fanką wokalistek i większość mojej playlisty to męskie głosy, a Kelli Ali jakoś daje radę i jej nie wyłączam tak szybko.
Mnie w sumie najbardziej podobają się teledyski, bo są tak bardzo lata dziewięćdziesiąte w stylu, że ciężko jest sobie nie poprzypominać innych cudownych tworów tamtych lat. Szczególnie fajnie patrzy się na Chrisa Cornera z tego czasu, kiedy jest się przyzwyczajonym do tych dopracowanych pięknych stroi, które aktualnie ma na sobie podczas koncertów. A teledysk do Spin Spin Sugar pokazuje między innymi tego pana w jaskrawej kolorowej koszuli, gdy zlizuje coś (cokolwiek to jest) z lustra. No cudo.
Becoming X to zdecydowanie płyta dla fanów cudownych lat 90' i trip-hopu. Nie wiem, co się stało, że nagle zaczęłam zasłuchiwać się w muzyce z tamtego czasu, ale na razie bardzo mi się podoba taki powrót do dzieciństwa. I...
Tym, którym ta płyta się spodobała, polecam też przesłuchanie kolejnego albumu Sneaker Pimps, czyli Becoming Remixed z 1998 roku, które składa się z remiksów piosenek wydanych na Becoming X.
Do następnego, mam nadzieję, że w końcu uda mi się pisać tutaj trochę regularniej i mniej monotematycznie.